Translate

wtorek, 21 sierpnia 2012

Gold

Cześć.
Dzisiaj będzie nic innego jak wczorajszy outfit.
Standardowo połączyłam brudnozłotą koszulkę z secend hendu oraz spodenki z H&Mu, które kocham.
Dopełnieniem outfitu jest bez wątpienia torba ze złotymi ćwiekami . Całości wyrazu nadają koturny ze sklepu, którego nazwy nie pamiętam. :)



Jeśli nie znasz swojej wartości - nie istniejesz.







Jeśli poczujesz, jeśli tylko potrafisz przebudzić się, mogę wziąć Twoją dłoń i zaprowadzić Cię gdzie tylko chcesz....

  Myśli, które przychodzą z zaskoczenia ku mej rozumności są chyba najcenniejszą sprawą jaką doznałam.
Nigdzie ich nie zapiszę, bo są tak ulotne i szybkie, że nie sposób poddać ich konwertowaniu  na język  prasy brukowej, nie wspominając o języku literackim. To chyba istota niezwykłości tychże myśli.
Biorąc pod uwagę to, że wszystko co cenne jest tak samo ulotne jak one, jednak nasuwa się pewne zastanowienie nad sprawą materialności oraz duchowych dóbr.

  Tak czy inaczej olśnienie jakie doznaję po nawiedzeniu unikatowego źródła odnowy psychicznej, którą zafundowała moja własna podświadomość, jest o stokroć lepsze od doznań materialnych.
Żadna szmineczka czy wacik nie ukoi mnie tak bardzo jak miliony myśli, które krążą gdzieś wokół mnie.
Tu nie chodzi o to, że są one przegenialne. Nie są nawet warte funta kłaków. Po prostu są. Dla mnie jest to geniusz na skalę większą od największej. Fascynacja jaką dostrzegam w sobie jest tak ogromna (co w moim przypadku jest po prostu dziwne) przeraża mnie wewnątrz.
Myśli, urywki , samo naprawcze tezy czy inne olśnienia są czymś genialnym. To niesamowite jak podświadomość może zregenerować obolałe i poranione serce.

   Finalnie można stwierdzić, że to co w nas jest, jest największą siłą jaką kiedykolwiek potrafiliśmy okiełznać jako ludzkość.
 Siła, samozaparcie i dążenie do samospełnienia są czymś tak motywującym, co pozwala by na podstawie własnych przemyśleń ukoić siebie bez substytutu w postaci psychologa czy innych bzdur.

    W dzisiejszych czasach nie warto być człowiekiem uległym i słabym, ponieważ świat zweryfikuje to stokroć lepiej niż psycholog czy inny terapeuta.
  Krótko mówiąc WEŹCIE SIĘ LUDZIE ZA SIEBIE.

Monika.


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Własny kąt...Wpis mieszkaniowy. Part I

   Wiecie albo i nie wiecie ale mamy już własne mieszkanie,  co prawda jeszcze w nim nie mieszkam, ponieważ  wymaga ono odgracenia i małego remontu.
Tak czy inaczej całkiem niedawno skompletowaliśmy z moim M. farby do wszystkich pomieszczeń.
Jakoś tak się zabawnie złożyło i każda farba jest z innej firmy. :)

  Wybór farb sprawił nam nie lada wyzwanie, ponieważ mieszkanie malujemy raz na X lat. A więc kolory musiały być starannie dobrane i bardzo przemyślane.
Oczywiście o większości decydowałam ja ale i M. dobrał coś na swój własny kąt.

  Sypialnia miała być delikatna oraz miała pełnić formę azylu. To, że jest stosunkowo mała (jak w sumie wszystko w tym mieszkaniu) sprzyjało wybraniu tylko i wyłącznie koloru jasnego.
  Ja wybrałam kolor powder pink . :)


Każda kobieta chce spełnić marzenie z dzieciństwa i poczuć się w swojej sypialni jak w najpiękniejszej bajce. :P

Kącik Marcina będzie w kolorze dziwnej zieleni.
Mnie szczerze ten kolor nie zachwycił, ale jeśli Marcinowi się spodobał to nie mogłam się nie zgodzić. :)




Kuchnia i przedpokój będą standardowo po mojemu czyli coś mniej więcej jak sławetny kolor miętowy. :P
Mojemu pomysłowi sprzyjała również mega promocja, bo tą farbę kupiliśmy za niecałe 20 zł :P


Salon i korytarz będą w kolorze wybranym przez M. + moja wstawka na dwie ściany.
Kolor M. to stalowe magnolie natomiast mój to malinowy ( niestety nie mam osobnego zdjęcia).


Shopping

Cześć.
*Tych postów jak na dziś za wiele, ale staram się przenieść część swojego bloga na pingerze (forgetmyname.pinger.pl).

     Zakupy kocha każda kobieta, a jeśli uważa, że tak nie jest to zwyczajnie kłamie. :)
Całe życie robiła zakupy na zasadzie must have - czyli biorę co potrzebuję i znikam.
Zupełnie od niedawna na zakupy idę z przyjemnością w sercu. Nie szukam czegoś co potrzebuję a czegoś co po prostu wpadnie mi w oko.
Taka forma jest czymś super, ale niestety nie każdą z nas stać na zakupy all time.

    Dziś chciałabym zaprezentować moje zakupy owszem  z listy must have ale niekoniecznie są to rzeczy, których potrzebowałam na gwałt - czyli zakupy dla przyjemności. :)

- Torba z ćwiekami, Chiński sklep

Zapewne jest to podróbka jakiejś tam torebki firmowej, nawet wiem jakiej. 
Chyba każda modowa blogerka się zorientuje.
Naszczęście nie jestem osobą znaną, a więc podróbki mogę sobie nosić. :P
Hyh, oj chciałabym takie oryginały mieć w swojej szafie. YH


- koszula z Second Handu
Chyba już każda z nas szykuje się kolorystycznie na nadchodzące jesienne trendy. 
To samo zrobiłam i ja ale w tańszej wersji bo za całe 5zł.



- buty, już bardzo znane adidasy na koturnie, mój wybór padł na te z czasnabuty.pl w kolorze khaki ( z opakowania) natomiast w sklepie model ten prezentował podpis beżowe.


Flower power.

Witam, outfit bardzo letni ale nie obyło się bez sweterka. To były jedne z tych chłodniejszych acz słonecznych dni.
W flower power króluje sklep H&M. Bardzo polubiłam go ze względu na szeroki wybór asortymentu i przystępne ceny, które liczą się dla mnie szczególnie ze względu na to iż jeszcze na siebie nie zarabiam, bynajmniej nie dużo.

Buty - H&M
Spodnie- H&M
Koszulka - H&M
Koszula - H&M - second hand
Torba - allegro



Khaki outfit

Cześć.
Ten outfit pojawił się na moim drugim blogu już parę dni temu . Dziś nadszedł czas na premierę tutaj.
Zestaw to nic specjalnego. Nawet nie jestem pewna czy elementy są dobrze dobrane.

Spodnie - H&M
Bluzka - pepco
Kamizelka - bershka
Torba - sklep chiński
Buty- allegro



Wiśniowy OUTFIT - reaktywacja blogger'a

Zestaw  nieco ponury, z delikatną nutką rockowego szaleństwa w postaci wiśniowych spodni oraz czarnych dodatków.
Po raz kolejny połączyłam stare czarne koturny z nowiutką czarną kopertówką z allegro. 

Bluzka- SH
Spodnie- stradivarius
Buty- sklep prywatny
Torebka- allegro



Zapraszam Wszystkich serdecznie na mojego drugiego bloga Mój drugi blog .


niedziela, 5 sierpnia 2012

When you call my name it's like a little prayer ..

Kiedyś, ba- przed chwilą, nie wierzyłam w coś zwanego miłością. Dla mnie było to coś na co składało się kilka aspektów : przywiązanie, przyzwyczajenie, seksualność. 
Ale łzy nie proszą się tak usilnie o wyjście na zewnątrz ot tak. Krzywda jego nie jest obojętną dla zabawy czy kaprysu .
Może jestem egoistką, którą przeraża pęd nowoczesnego świata. Ba, nawet nie MOŻE a zdecydowanie tak ale kocham szczerze. Czasem wstyd mi za siebie samą, za mój egoizm, zakupoholizm, a ten blog i całą moją historię.
Chciałabym pozostać jednym człowiekiem w jednym ciele ale świat jaki mnie otacza i ten w którym chciałabym żyć nie zmieści się w jednej osobie. 
Chcę kochać ale jednocześnie wiem, że to uczucie jest jak błędne koło a parcie na szkło i pogoń za sukcesem skutecznie je niszczy. Nie chcę ryzykować zbyt wielu spraw ale chcę robić swoje.
Wiem, ze nie można być samotnym i jednocześnie otwartym na związek. 
Czasami nie jestem sobą, nie jestem sobą kiedy romantyczne słówka wylewają się z ust, jestem sobą  kiedy zimna suka budzi się do życia. 
Kocham ! Kocham Cię, ale kocham też samotność.